30 kwietnia 2010

Wywiad z laureatką Studenckiego Festiwalu Piosenki

Piosenka literacka mówi mądre rzeczy

Rozmowa z Dominiką Barabas z Lądka Zdroju (19 lat), zwyciężczynią 44. Studenckiego Festiwalu Piosenki w Krakowie. Przed laty objawili się tam m.in. Ewa Demarczyk, Marek Grechuta, Maryla Rodowicz i Grzegorz Turnau.

fot. archiwum Dominiki Barabas

Poprzedni rok – 2008 – był dla ciebie bardzo pracowity.

Owszem. Od lipca zaczęłam jeździć na festiwale.

Którą ze zdobytych przez ciebie nagród uważasz za najbardziej wartościową?

Są dwie równorzędne – 1 nagroda na festiwalu w Krakowie i nagroda im. Wojciecha Bellona. To są dla mnie duże wyróżnienia. Ostatnio grand prix międzynarodowego festiwalu OPPA w Warszawie.

Trochę zarobiłaś na tych nagrodach. Odłożyłaś to sobie, czy już wydałaś?

Pieniądze raczej się mnie nie trzymają. Dużo wydaję na instrumenty i rzeczy związane z muzyką. Wydaję też na podróże, bo co trzy dni jestem w innym mieście u innych osób. Pomaganie ludziom też pożera finanse. Pracuję po to, żeby wydawać, ale chyba o to chodzi.

Czy myślisz, że nagroda na festiwalu w Krakowie będzie twoją furtką do kariery?

To na pewno coś pomogło, ale przede mną jeszcze dużo pracy. Nagrodą festiwalu OPPA było nagranie płyty. Zaczęliśmy już, ale jest to bardzo męczące, dlatego myślę, że moja ścieżka będzie trudna i nie zawsze obfita w sukcesy, ale jestem dobrej myśli.

Piosenka studencka nie jest już chyba tak popularna jak kiedyś.

Jest gatunkiem niszowym, ale razem z kilkoma osobami mamy duży plan, żeby to zmienić. Tam się mówi mądre rzeczy i kładzie się nacisk na tekst, dlatego uważam, że piosenka studencka powinna być bardziej popularna.

Kogo masz na myśli mówiąc „my"?


Mam na myśli ludzi czynnie działających w piosence literackiej. Staramy się, żeby ten nurt wyszedł poza nasze zamknięte grono.


Powiedziałaś też, że nagrywacie płytę.

Tak, Dominika i przyjaciele. Nie ma stałego składu. Nagrywam z ludźmi z różnych stron, poznanymi w różnych okolicznościach. Mogę do nich zadzwonić i poprosić o nagranie jakiegoś instrumentu. Oni przyjeżdżają bawimy się, nagrywamy.

Chcielibyśmy skończyć nagrywać do października 2009. Zaczęliśmy, ale okazało się, że to nie jest takie proste – nagrywanie ścieżek po pięćdziesiąt razy, dogrywanie instrumentów, do głowy przychodzą mi nowe pomysły. Myślę, że to trochę potrwa, ale mam nadzieję, że płyta ukaże się do końca 2009 roku.

Jak wyglądają twoje występy?

Repertuar jest autorski. Koncert trwa tyle, ile zażyczą sobie organizatorzy – zazwyczaj półtorej godziny. Z zespołem jest tak, jak z nagraniami – zależy od tego, w jakim mieście się znajduję i jak blisko moi przyjaciele mają do mnie. Na koncercie są później takie instrumenty, na jakich oni grają, dlatego zawsze jest inaczej.

Skąd u ciebie zainteresowanie muzyką? Czy to rodzinne?

Moja mama jest po szkołach muzycznych i uczy muzyki w gimnazjach i liceach. Sama od piątego roku życia gram na skrzypcach. Piosenka literacka jest mi bliska, bo jest bliska moim rodzicom – Grzegorz Turnau, Stanisław Soyka. Robię to, co kocham. Piszę od dawna, ale wyszłam z tym do ludzi dopiero w lipcu. To zdaje egzamin, więc będę robić to nadał, dopóki ludzie będą chcieli mnie słuchać.

Ale nie udało ci się tego pogodzić ze studiami.

Studiowałam we Wrocławiu, a później na Akademii Muzycznej w Katowicach. Teoretycznie nadal jestem studentem, ale okazało się, że nie da się równocześnie koncertować, grać na festiwalach, nagrywać płytę i skończyć studia. Wolę zrobić coś dobrze i zacząć studia później.

Czego mogę ci życzyć?

Ach, nie wiem... Żeby zbierać więcej słuchaczy i żeby piosenka literacka mogła wypłynąć, może tego?

styczeń 2009

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz