17 grudnia 2020

Szemrany

"Gazeta Mysłowicka", nr 9/2020 (109)

29 listopada 2020

Zdalna edukacja nie dla wszystkich uczniów. W Warcie w szkołach nie jest wcale pusto

www.tokfm.pl, 28 listopada 2020

Mimo decyzji rządu o zdalnej nauce są szkoły, gdzie bardzo wielu uczniów przychodzi na lekcje. W gminie Warta dotyczy to większości uczniów klas 1-3 oraz części starszych roczników. Po tym, jak sprawą zajął się reporter TOK FM, kuratorium oświaty zapowiedziało kontrolę.


fot. TOK FM

https://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103085,26555938,zdalna-edukacja-nie-dla-wszystkich-i-nie-wszedzie-w-warcie.html

BK, tokfm.pl


21 listopada 2020

Szemrany

"Gazeta Mysłowicka", nr 8/2020 (108)

26 października 2020

Tak dużego protestu nie było w Łodzi od lat


Policja szacuje, że w marszu przeciw decyzji Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji mogło wziąć udział nawet 10 tys. osób.

fot. BK

20 października 2020

Szemrany

"Gazeta Mysłowicka", nr 7/2020 (107)

20 września 2020

Szemrany

"Gazeta Mysłowicka", nr 6/2020 (106)

17 września 2020

Szemrany

Karlowe Wary

17 sierpnia 2020

Szemrany

"Gazeta Mysłowicka", nr 5/2020 (105)

15 lipca 2020

Szemrany

"Gazeta Mysłowicka", nr 4/2020 (104)

12 czerwca 2020

Szemrany

"Gazeta Mysłowicka", nr 3/2020 (103)

30 maja 2020

Ostatnia książka "Szary Notes" dla czytelników

Jeszcze do jutra można pisać na adres notes.blog@wp.pl z hasłem "książka z GAZETY".

BK

5 maja 2020

Szemrany

"Gazeta Mysłowicka", nr 2/2020 (102)

1 maja 2020

Czy zły chłopiec poradził sobie ze smogiem? Po wizycie na chińskim zielonym Expo

www.tokfm.pl, 23 grudnia 2019

W ciągu 8 ostatnich lat niebo nad Pekinem stało się czyste – mówił prezydent Międzynarodowego Stowarzyszenia Producentów Ogrodniczych (AIPH) podczas kongresu tej organizacji na zakończonym tam w tym roku zielonym Expo. – To nie koniec problemów – alarmują ekolodzy.

Dzielnica Xicheng w Pekinie

fot. BK


BK

11 kwietnia 2020

Książka "Szary Notes" na 10 lat blogu!

Wśród osób, które do 30 kwietnia na adres notes.blog@wp.pl wyślą mail z hasłem „Książka”, wylosowanych zostanie 10 książek z przedrukiem blogu.

BK

8 marca 2020

Szemrany. Obraz

Prezent od Michała

27 lutego 2020

13 lutego 2020

Szemrany

"Gazeta Mysłowicka", nr 1/2020 (101)

8 lutego 2020

Renata Dancewicz o studiach w Łodzi i roli w „Ich czworo”

„Co jest grane w Łodzi”, Złote Przeboje, 7 lutego 2020

4 lutego w Teatrze Muzycznym w Łodzi mogliśmy oglądać „Ich czworo” Teatru Polonia w Warszawie w reżyserii Jerzego Stuhra. Przy tej okazji rozmowa z Renatą Dancewicz, która w sztuce Gabrieli Zapolskiej gra postać wdowy.


Renata Dancewicz i Tomasz Kot w „Ich czworo”

fot. Teatr Polonia

Jak pani trafiła do Szkoły Filmowej w Łodzi?

Chciałam zostać aktorką. Pierwszy raz zdawałam na aktorstwo do Warszawy i się nie dostałam. Studiowałam już prawo w Warszawie i nie chciałam już zdawać do szkoły w Łodzi, bo stwierdziłam, że jak nie dostałam się do Warszawy, to nie. Ale miałam chłopaka, który kręcił filmy i czasem w nich grałam. Bardzo chciał być reżyserem filmowym i przywiózł do Łodzi swoje i moje papiery. On się nie dostał, a ja tak. W ten sposób zostałam w Łodzi.

Jak pani wspomina ten czas? To były dwa lata.

Niecałe, bo wyleciałam ze szkoły po trzecim semestrze, czyli w połowie drugiego roku. Łódź jest moją wielką miłością. To szczególne miejsce. Nie znam drugiego takiego miasta.

Często pani tu przyjeżdża?

Jestem z teatrem, ale to krótkie wizyty. Czasem robimy sobie wyjazdy z przyjaciółkami. Pamiętam, jak był tu Camerimage. Przyjeżdżam też na rocznice szkoły albo tak sobie. To zawsze wyprawy sentymentalne.

Mam wrażenie, że Łódź zasługuje na coś lepszego. W latach 90. i na początku XXI w. było wrażenie, że to miasto to dekadencja, że nie ma środków albo pomysłu. To się oczywiście zmienia. To niezwykłe miejsce. Piotrkowska albo cmentarz żydowski. Jest przepiękny i chciałabym tam spocząć. Zastanawiam się, jak to załatwić!

To nie takie proste.

Wiem! Jest też Muzeum Sztuki, Manufaktura, hotel Andel's, okolice szkoły, parku, Księży Młyn czy szlajanie się po mieście. To rzeczy, które we mnie bardzo rezonują i bardzo lubię tu przyjeżdżać. Nie robię tego często, bo im człowiek starszy, tym czas szybciej biegnie i jest go coraz mniej na fajne rzeczy, ale Łódź jest czymś, co wspominam. Może dlatego, że zostałam wyrzucona ze szkoły i moja tutejsza kariera została brutalnie przerwana. Może przez cztery lata bardziej bym się nasyciła miastem. Ale mieszkałam tu dwa i wspominam to bardzo dobrze.

Wyobrażam sobie, że ktoś wyrzuca kogoś za drzwi i mówi: „My cię tutaj nie chcemy!”, ale to tak pewnie nie wyglądało.

Tak było, wyrzucili mnie. Byłam bardzo zrozpaczona. Nie byłam pilną studentką, ale miałam tu przyjaciół, chłopaka i czułam się, jakby wszyscy zostali w bezpiecznym gnieździe, a mnie wywalili. To było straszne, była trauma. Ale mimo to mieszkałam w Łodzi jeszcze przez kilka miesięcy. Pożytek był taki, że wcześniej grałam w etiudach studenckich i wtedy robiłam to za darmo, jako studentka, a jak już mnie wyrzucili, to wtedy mi płacili, więc chociaż taki był zysk!

Coś pani przeskrobała?

Nie, wszystko się tak złożyło. To długa historia.

Była pierwsza połowa lat 90. Gdzie się wtedy w Łodzi chodziło, co się robiło, jak pani spędzała czas?

Mieszkaliśmy na Piotrkowskiej. To samo w sobie jest legendarnym adresem i tam działy się różne rzeczy. Chłopcy mieszkali na Ciesielskiej, w równie legendarnym akademiku na Bałutach, gdzie nas często zapraszali. Tam też były imprezy. Specyfika studiowana w Szkole Filmowej w Łodzi jest taka, że mnóstwo czasu spędza się w szkole. Ale pamiętam, że był bar na Zamenhofa, Esperanto, gdzie chodziłyśmy z przyjaciółką Kuną i brałyśmy kawę z adwokatem i galantynę albo zimne nóżki. Wtedy wydawało nam się to szczytem elegancji. Był hotel Światowid, knajpki na Piotrkowskiej. W porównaniu z dzisiejszymi możliwościami życia towarzyskiego, to była cicha msza przy bocznym ołtarzu, ale dla nas to wystarczyło.