23 kwietnia 2010

Lynch na surowo

Na wernisażu swoich grafik i fotografii w Rondzie Sztuki znany artysta David Lynch mówił krótko: – Cieszę się, że jestem w Katowicach. To wspaniała wystawa – i po polsku – Dziękuję.


David Lynch podczas wernisażu swojej wystawy w katowickim Rondzie Sztuki

fot. Dawid Chalimoniuk/Agencja Gazeta

W kawiarni zgromadził się tłum. O zaproszenie na 25 listopada 2009 roku było trudno. Po 18.00 artysta wszedł w korowodzie fotoreporterów. Przywitał go prof. Marian Oslislo, rektor katowickiej ASP. Lynch zwrócił się do gości z podziękowaniem za przybycie i obejrzał wystawę katowickich studentów.

Na Śląsk przyjechał z Łodzi, a wcześniej otwierał swoją wystawę w Paryżu. Z przewodnikiem w osobie prof. Mariana Oslislo zobaczył w Zabrzu kopalnię Ludwik, dzielnicę Katowic Załęże oraz plac Sejmu Śląskiego. Poprosił także o spotkanie z Erwinem Sówką, śląskim malarzem prymitywistą.

Lynch znany jest głównie z artystycznych filmów. Był za nie trzykrotnie nominowany do Oscara. Sam nazywa siebie człowiekiem pomysłów. Zanim zaczął kręcić filmy studiował malarstwo. – Lubiłem malować, lubiłem też rysować – pisał o swojej młodości w książce „W pogoni za wielką rybą” wydanej w 2006 roku – I wydawało mi się, niesłusznie, że kiedy człowiek wchodzi w dorosłość, porzuca malowanie i rysowanie, żeby zająć się czymś poważniejszym. – Dalej wspomina spotkanie z kolegą: – W trakcie rozmowy napomknął, że jego ojciec jest malarzem. Pomyślałem, że malarzem pokojowym, lecz dalsza rozmowa uświadomiła mi, że jest znakomitym artystą. Ta rozmowa odmieniła moje życie. Wcześniej pociągały mnie raczej nauki ścisłe, teraz jednak wiedziałem, że chcę być malarzem. I chciałem wieść życie artysty. – W innym miejscu dodaje: – Więc zostałem malarzem.

Na wystawie w Rondzie Sztuki znalazło się ponad trzydzieści grafik wykonanych w pracowni Item Editions w Paryżu w latach 2007-2009 wraz z kamieniem litograficznym na stalowej sztaludze, akty kobiet – detale oraz stare fotografie przerobione w komputerze, zdjęcia z filmu „Inland Empire”, a także wykonane w Łodzi fotografie fabryk. Ponadto filmy krótkometrażowe kręcone od lat 60. wraz z pierwszym obrazem zatytułowanym „Sześć postaci, którym robi się niedobrze”.

– Lynch prezentuje tzw. sztukę ubogą, czyli eksponuje przedmioty surowe – mówi jeden z gości wernisażu i dodaje żartobliwie: – Jeśli Śląsk odkrywa fotografie i grafiki Hansa Bellmera, to może odkryje też Lyncha?

Wystawę można było oglądać do 5 stycznia 2010 roku.

BK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz