18 kwietnia 2010

Koncert Woody'ego Allena

Och, Woody, Woody...

"Suplement", nr 1/2009

Klasyczny nowoorleański Jazz w przyzwoitym wykonaniu i nieprzyzwoitej cenie – w ostatnią niedzielę minionego roku wraz z zespołem wystąpił w Warszawie znany reżyser Woody Allen.


Woody Allen & his New Orlean's Jazz Band podczas koncertu w Sali Kongresowej

fot. Adam Kozak/Agencja Gazeta

Kariera 73-letniego obecnie Allana Stewarta Konigsberga zaczęła się, kiedy jako nastolatek zaczął wymyślać dowcipy dla znanych komików. Z czasem rozpoczął współpracę z telewizją i występował w nocnych klubach. W filmie zadebiutował w 1965 roku scenariuszem i drugoplanową rolą w komedii „Co słychać, koteczku?”. Trzykrotnie otrzymał Oskara: za scenariusz i reżyserię „Annie Hall” oraz scenariusz filmu „Hanna i jej siostry”. W 2002 roku jako drugi reżyser w historii po Ingmarze Bergmanie otrzymał na festiwalu w Cannes specjalną nagrodę za osiągnięcia. Podobno jest jednym z trzech reżyserów obok Clinta Eastwooda i Charliego Chaplina, do pracy których nikt się w Ameryce nie wtrąca lub nie wtrącał.

Komediopisarz i dramaturg

Znamy go głównie z komedii, w których wykreował charakterystyczną postać neurotyka. Jego filmy są staromodne i rzemieślnicze, ale przy tym dyskretnie eleganckie. Zawsze chciał napisać wielki dramat i kręcić poważne filmy. Jest autorem dwóch broadway'owskich sztuk „Don't Drink the Water” i „Zagraj to jeszcze raz, Sam” - ta ostatnia wystawiana m.in. w poznańskim Teatrze Nowym.

Najbardziej zadowolony jest z nakręconego latem 2004 roku filmu „Wszystko gra”, dramatu przedstawiającego historię Chrisa, trenera tenisa, który bogato się żeni i osiąga tym samym życiowy sukces, jednak jego obsesją staje się Nola. Chris przeżywa z nią burzliwy romans, który doprowadzi go do zbrodni. Reżyser miło wspomina również filmy „Purpurowa róża z Kairu” oraz „Mężowie i żony”. – Pod względem artystycznym nie osiągnąłem niczego szczególnego – mówił Erikowi Laxowi, który niemal przez czterdzieści lat przeprowadzał wywiady z Woodym Allenem, czego owocem jest książka wydana w Polsce przez Axis Mundi. – Nie wniosłem żadnego konkretnego wkładu do światowego kina w porównaniu z takimi reżyserami, jak Scorsese czy Spielberg. Dlatego uważam za bardzo dziwne, że przez te lata poświęcono mi tyle uwagi. Kiedy bytem mały, zwykle ukrywałem się w kinie. Czasami oglądałem tygodniowo dwanaście do czternastu filmów. Jako dorosły mogę kręcić filmy i raz na rok żyć w nierealnym świecie. Uciekłem z życia w kino. Ironia losu polega na tym, że kręcę eskapistyczne filmy, ale to nie publiczność ucieka, tylko ja.

Ostatni film Woody'ego Allena, „Vicky Cristina Barcelona”, będzie miał w Polsce premierę 17 kwietnia 2009 roku. Na bieżący rok zapowiadana jest również światowa premiera jego najnowszego obrazu „Whatever Works”.

Muzyk i jego klarnet

Jazzem interesuje się od dziecka. Swój pseudonim zawdzięcza idolowi z lat młodzieńczych, znanemu klarneciście Woody'emu Hermanowi. Córki Allena nazwane zostały na cześć znanych muzyków: Bechet – dla uczczenia saksofonisty Sineya Becheta, a Manzie – perkusisty Manzie Johnsona. W wieku piętnastu lat zaczął uczyć się gry na klarnecie i przez kilka lat grał w domu przy nagraniach z płyt George'a Lewisa. Publicznie zaczął występować z własnym zespołem na przełomie lat 60. i 70. Pewnego razu na pytanie o początek swojej kariery klarnecisty odpowiedział: – Graliśmy, przyjemnie było. – Sam skomponował muzykę do swojego filmu „Śpioch” z 1973 roku i nagrał ją z zaprzyjaźnionym zespołem Preservation Hall Jazz Band. Ponadto od lat w każdy poniedziałek występuje w kawiarni ekskluzywnego hotelu Carlyle w Nowym Jorku, a w 1996 roku Barbara Kopple udokumentowała europejską trasę koncertową Allena i New Orleans Jazz Band. Film „Wild Man Blues” miał swoją premierę rok później, a wraz z nim ukazała się też ścieżka dźwiękowa. W Polsce nagrania Allena wraz z zespołem znalazły się m.in. na składankach „Pozytywne wibracje”.


Ze swoją pierwszą wizytą do Polski reżyser przyleciał z całą rodziną prywatnym odrzutowcem z Włoch, gdzie spędzał święta. Wcześniej wystąpił w Dreźnie, Pradze, Amsterdamie, we Florencji, Mediolanie i Rzymie. Przed koncertem w Sali Kongresowej wraz z córką i żoną Soon-Yi wybrał się na spacer po Warszawie. – Znam poezję Szymborskiej, jestem jej wielkim fanem – mówił w 2006 roku polskiej prasie. Podczas grudniowego pobytu w stolicy unikał dziennikarzy. – Poza tym moja wiedza o polskiej kulturze ogranicza się do podstawowego zestawu: Polański, Papież, Chopin.

Muzycy New Orleans Jazz Band pod kierownictwem artystycznym Eddy'ego Davisa, z którym Allen koncertuje już od wielu lat, nie ukrywali, że gdyby nie znany reżyser, nikt nie przyszedłby na ich koncert i nie zapłaciłby za niego tyle pieniędzy – ceny biletów wahały się od 180 do 680 zł. – Ponieważ jest tak niewielu muzyków-zawodowców grających jazz nowoorleański – napisał Erie Lax o granej przez Allena muzyce – jest to forma sztuki na wymarciu. Rozwinęła się ona na przełomie wieków w smętną i jednocześnie wesołą formę z tradycyjnych marszów i hymnów, granych przez wielkie zespoły na pogrzebach i jam sessions. – Podczas niemal dwugodzinnego występu zespół zagrał utwory, jakie w swoim repertuarze mieli m.in. Louis Armstrong, Bessie Smith czy Ethel Waters („Basin' Street Blues”, „St. Louis Blues”, „Sweet Georgia Brown”) oraz niemiecką kolędę „O Tannenbaum”.

To było wydarzenie. I nie chodziło tylko o stary jazz, którego rzadko można posłuchać na żywo. Chodziło o Woody'ego Allena.

BK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz