20 czerwca 2010

Wywiad z przewodniczącym Ruchu Autonomii Śląska

„Suplement”, nr 4/2007

- Dostrzegam na Śląsku potencjał i zmiany na lepsze, ale nasze atuty zawdzięczamy starszym pokoleniom – mówi dr Jerzy Gorzelik, historyk i pracownik Uniwersytetu Śląskiego oraz przewodniczący Ruchu Autonomii Śląska. – Nie zawsze będziemy mogli spijać śmietankę po tym, co osiągnięto 100 lat temu.


fot. BP Tomasz Żak

Czy pana wkurza Śląsk?

W mniejszym stopniu niż fascynuje, ale zdarza się, że tak.

Kazimierz Kutz określa Śląsk jako „perlę w koronie” i „sól ziemi czarnej”. Często podkreśla, że jest on dzisiaj rozkradany i traktowany po macoszemu. Czy tak jest?

Kazimierz Kutz należy do pokolenia, które było świadkiem dewastacji Górnego Śląska. Region został sprowadzony do rezerwuaru taniej siły roboczej. Hurtowo eksploatowano surowce naturalne, doprowadzając tę ziemię do ekologicznej katastrofy. Dzisiaj nie można z Górnego Śląska czerpać takimi garściami jak przez ostatnie pół wieku. Jednak wciąż jest to ziemia, która często nie może mówić własnym głosem. Ale przyczyny są inne niż przed rokiem 1989 – wtedy był to odgórny zakaz, a dzisiaj strach, który pozostał po tamtych czasach i zwykły marazm.

Czy rozkradanie i traktowanie po macoszemu Śląska nie jest przypadkiem mylone z mniejszym zapotrzebowaniem na hutnictwo i górnictwo, na których opierało się bogactwo tego regionu w przeszłości?


To jest jedna z przyczyn kryzysu, ale problem tkwi w tym, że region zastygł w anachronicznej formie gospodarczej. Wynika to z centralnego planowania w czasach PRL. Weszliśmy w nową rzeczywistość po roku 1989 z bagażem zapóźnień ostatnich kilkudziesięciu lat. W Zagłębiu Ruhry przemiany rozpoczęły się pod koniec lat 50. U nas transformacja ma charakter gwałtowny, ale region znosi ją godnie i powoli wychodzi na prostą.

Dostrzegam potencjał i zmiany na lepsze, ale trudno nie zauważyć, że odcinamy kupony od dynamicznego rozwoju w XIX i I poł. XX w. Nasze atuty zawdzięczamy starszym pokoleniom. Musimy wypracować podstawę rozwoju na kolejne dziesięciolecia. Nie zawsze będziemy mogli spijać śmietankę po tym, co osiągnięto 100 lat temu.

Czy zaangażowanie władzy centralnej w rozwój Śląska jest mniejsze niż w rozwój innych regionów, czy może zaangażowanie jest nieproporcjonalne do wartości Śląska?

Władze centralne są daleko od problemów i zawłaszczają zbyt dużo uprawnień. Nie czują się zobowiązane do wykorzystywania środków, jakie spływają z regionów zgodnie z oczekiwaniami ich mieszkańców. Arogancja w przypadku Górnego Śląska jest szczególnie dotkliwa. Centralne planowanie odbierało możliwości pełnego rozwoju każdemu regionowi Polski, ale nam pozostały – wspomniane już – większe problemy związane z rabunkową eksploatacją.

Czy istnieją już jakieś konkrety odnośnie projektu aglomeracji śląskiej – konurbacji śląsko-dąbrowskiej – które mógłby pan pochwalić lub skrytykować? Felietonista Michał Smolorz napisał, że „z dotychczasowej debaty wylania się coś na kształt wspólnoty wodociągowo-kanalizacyjnej”.

Idea współpracy samorządów jest słuszna. Pan Michał Smolorz ma jednak rację, studząc zapał, gdyż niektórzy prezentują integrację jako uniwersalne remedium. Tymczasem ewentualny związek metropolitalny może jedynie pomóc w rozwiązywaniu przyziemnych, choć istotnych problemów. I jako taki jest potrzebny. Jestem natomiast zdecydowanym przeciwnikiem idei supermiasta. Powstałe w gabinetach polityków fantasmagorie są szkodliwe. Ludzie są przywiązani do swoich lokalnych tożsamości, co udowodniły podziały miast rozdmuchanych do rozmiaru balona w czasach PRL.


Z projektowaną ustawą aglomeracyjną wiąże się pewien istotny problem. Wraz z jej przyjęciem oddajemy możliwości kształtowania konurbacji śląsko-dąbrowskiej władzom centralnym. Gdyby została ustanowiona autonomia regionalna, takie ustawy byłyby uchwalane i nowelizowane przez parlamenty lokalne.

Aby uzyskać autonomię Ruch Autonomii Śląska powinien agitować na szczeblu centralnym?

To jest obecnie trudne do zrealizowania. Moglibyśmy prezentować program regionalizacji Polski, ale pozostanie on abstrakcyjny, dopóki nie uzyska oddolnego wsparcia w innych regionach. Są dwie możliwości: pojawienie się ruchów regionalnych w innych częściach kraju i stworzenie ich federacji albo powstanie ogólnopolskiej partii politycznej, która z decentralizacji uczyni jedno ze swoich sztandarowych haseł. W tej chwili takiej partii nie ma. Sądzę jednak, że choć nie myślimy jeszcze o stworzeniu ogólnopolskiej siły politycznej, w pewnym momencie sytuacja do tego dojrzeje, bo niezadowolenie z centralizmu narasta także w innych regionach.

Skąd wynikają problemy z uznaniem śląskiej mniejszości narodowej?

Śląskość nie daje się w całości zamknąć w polskości. Są Ślązacy różnych opcji narodowych: śląskiej, polskiej czy niemieckiej. Dla tych, którzy podejmują decyzje polityczne problem śląskiej tożsamości jest niezrozumiały. Wielu Ślązaków nawet o polskiej opcji narodowej uważa się przede wszystkim za Ślązaków. Dla tych, którzy nie znają śląskiej specyfiki, ma to smak narodowej zdrady.

Czy z Katowic możemy zrobić Paryż?

Paryż, jako stolica scentralizowanego państwa czerpiąca ogromne profity z owej stołeczności, nie jest dla mnie najlepszym wzorcem. Bardziej odpowiada mi przykład Nowego Jorku, który nie pełni tak ważnych funkcji administracyjnych, a jest niepisaną stolicą największego światowego mocarstwa. Katowice powinny mierzyć wysoko, ale przed nami jeszcze daleka droga.

BK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz