25 maja 2012

Kot i Szwedzki. Biorą puszkę i malują

Przy okazji Wall Street Festivalu, który odbył się 19 maja w Świętochłowicach, o swojej twórczości mówią członkowie 0700team Zbigniew Kot i Szwedzki.


Szwed (pierwszy od góry) i Kot (drugi od dołu) na wiadukcie nad ul. Żołnierską w Świętochłowicach

fot. KM

Zbigniew Kot:

– Lubię malować i nie uważam się ani za grafficiarza, ani za streetartowca. Biorę puszkę w sprayu czy farbę emulsyjną i maluję.

Zaczęło się od lekcji plastyki. Był 1996 r. Podobało mi się rysowanie. Poznałem kolegę, powiedział mi, że jego brat maluje i że jest coś takiego, jak spraye. To było w szóstej klasie podstawówki. Zakupiliśmy pierwsze spraye, mazaki. Pobazgraliśmy osiedle, potem myłem połowę klatek schodowych. Tata zlał mi tyłek pasem, ale było warto.

Nie wyobrażam sobie nie malować. To całe moje życie. Jeśli nie maluję ściany, a siedzę z dziewczyną w domu, to maluję na kartce albo maluję jej ubrania. Na szczęście jest bardzo wyrozumiała.

Szwedzki:

– Graffiti i street art w moim przypadku to podobna technika, bo maluję, rzadziej wlepiam czy robię szablony lub plakaty, co jest domeną street artu. Maluję postacie, które ingerują w przestrzeń miejską i ludzi, więc uważam się bardziej za streetartowca, ale nazwa nie ma dla mnie większego znaczenia.

Stworzyłem postać Szwedzkiego i utożsamiam się z nią. Tekstami w dymkach lubię ingerować w to, co dzieje się dookoła, do ludzi zwracać się bezpośrednio albo opisywać miejsce, w którym się pojawiam, jako postać.

Moje pierwsze przygody zaczęły się od malowania liter. Było to w latach 2000-2003. Zacząłem kultywować to na własną rękę i w kręgu znajomych. Nie obserwowałem sceny. Później zacząłem widzieć ludzi z zagranicy i wtedy zainteresowałem się formą street artu, w której tworzy się postać i powiela.

Czy któregoś Szweda pamiętam albo lubię najbardziej? Kilka lat temu malowaliśmy w Chorzowie. Był o tyle fajny, że miał dobre parę metrów wysokości, ale nie uważam go za najlepszego. Po prostu był wysoki. Korzystałem wtedy z trzech albo czterech stopni rusztowania. Mam problem ze sklasyfikowaniem tego, który jest najlepszy, bo wszystkie lubię. Bardzo podoba mi się Szwed koło Silesii City Center – z napisem „Lubię często Fresco z Tesco”, bo sam lubię często Fresco z Tesco. Samo życie.

BK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz