30 maja 2012

Graffiti to nie zawsze wandalizm

"Gazeta Mysłowicka", nr 11/2012

Sztuka ulicy (ang. street art) to m.in. graffiti, murale – duże malowidła na ścianach – i naklejki. Dzieła street artowców pojawiają się w Mysłowicach. O sztuce ulicy rozmowa z dr Irmą Koziną, historykiem sztuki z Uniwersytetu Śląskiego.


Mural Mony Tusz na ogrodzeniu KWK Mysłowice

fot. archiwum Mony Tusz

Czym różni się street art od graffiti?

Kiedy myślę o street arcie, to myślę zarówno o zjawiskach, które się pojawiają na murach przy ulicy, jak i siedziskach Matyldy Sałajewskiej na ul. Mariackiej w Katowicach.


Kiedyś street artowców nazywano grafficiarzami.


Street art to pojęcie szerokie, w obrębie którego znajduje się też graffiti.


Jednym z pierwszych street artystów uznanych przez kolekcjonerów i krytyków był Keith Haring. W latach 80. XX w. wysiadał na stacjach metra w Nowym Jorku i na tablicy ogłoszeń białą kredą tworzył formy rysowane linią. Został za to aresztowany. Wtedy street art był pojęciem, które zawierało element sprzeciwu wobec władzy.


Niektórzy uważają, że street art powinien być partyzancki, nielegalny, tymczasem organizowane są jego festiwale.


Street art nie jest już partyzancki, ale to się zaczęło od Keith'a Haringa i słynnych nowojorskich galerników Tony'ego Shafraziego i Leo Castelliego. Shafrazi z Castellim lansowali Andy'ego Warhola, ale w pewnym momencie usłyszeli, że pop art z Andym Warholem jest salonowy i nieautentycznie wylansowany. Zwrócili się do Haringa, który współpracował ze slamsami i gangami. Była słynna akcja „Crack is Wack” – „Kokaina daje kopa”. Była związana z tym, że dużo młodych ludzi w Nowym Jorku umierało po zażyciu kokainy. Policja nie reagowała, hiphopowcy zorganizowali festiwal uliczny i śpiewali „crack is wack”. Haring zrobił wielką tablicę, na której przedstawił śmierć, która „daje kopa” i spycha młodych ludzi do grobu. To było przeciw policji. Musiały być organizowane szwadrony pilnujące przedstawienia Haringa, bo władze Nowego Jorku chciały to usunąć.


Jak to się skończyło?


Policja zareagowała i aresztowano mnóstwo sprzedawców narkotyków. To było przeciw władzy, ale na rzecz człowieka. Wtedy zastanawiano się, czy mural „Crack is Wack” zostanie, a niedawno czytałam, że zniszczył się po trzydziestu latach i został odrestaurowany jako najważniejsze dzieło sztuki w Nowym Jorku.


Jest śmieszna sprawa Banksy'ego. Banksy chce być muzealny, więc umieszcza kamień ze swoją sztuką w zbiorach sztuki starożytnej w Londynie. Kamień przez rok nie jest zauważony, to denerwuje Banksy'ego, wreszcie pisze oświadczenie do gazety – słuchajcie, zostawiłem w muzeum moje dzieło, na kamieniu, nikt tego nie zauważył, a ja tam już od roku jestem.


To jeden z najbardziej znanych współczesnych street artowców. W 2007 roku jedna z jego prac została sprzedana za rekordową sumę 102 tys. funtów. Autor dziwił się później, jak ludzie mogą kupować dzieła o tak niskiej wartości artystycznej. Jak w street arcie odróżnić dzieło sztuki od amatorszczyzny?


Proces tworzenia aury wokół własnej osoby zalicza się do dzieła sztuki i ludzie płacili za to, że to Banksy. Tak samo było w czasach Leonarda da Vinci. Wszyscy podziwiali geniusz da Vinci związany z tym, że był inżynierem, robił machiny oblężnicze i dodawali to do jego twórczości. Ktoś płacił za Monę Lizę nie dlatego, że to było dzieło wybitne, bo jeśli przyjrzeć się malarstwu włoskiemu z przełomu XV i XVI wieku, to można znaleźć lepsze dzieła od Mony Lizy, ale nie można znaleźć takiej osobowości jak da Vinci.


Street art jest potrzebny?


Street art ma szansę bycia demokratycznym działaniem, więc go wspieram. Zdziwił się mój student, który całe Katowice pokrywa wyobrażeniem naklejanego gołębia. Studiował na ASP i zapytał, na czym na akademii to przykleić, a ja powiedziałam, że nie na akademii. Dałam mu pokrowiec z komputera. Dał mi wlepkę Gołębia Gru i mam ją na pokrowcu.


Ulica może być miejscem do wyrażania rzeczy, których nie można wyrazić gdzie indziej, natomiast nie podoba mi się, że ktoś niszczy odremontowane budynki.


BK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz