– Przykro mi, że nie potrafię powiedzieć więcej, ale to dla mnie bardzo trudny język – mówił 71-letni muzyk. 22 czerwca wystąpił na Stadionie Narodowym w ramach trasy „Out There!”. Chociaż od lat 80. nie okupuje już pierwszych miejsc list przebojów, żyjąca legenda podbiła serca publiczności.
Paul McCartney w Warszawie
fot. BK
Był to jeden z trzech koncertów,
które w tym roku były Beatles zagra w Europie.
Podczas prawie trzygodzinnego występu
McCartney wykonał piosenki z repertuaru legendarnej czwórki
(1960-1970), Wings (1971-1981) i utwory solowe, m.in.: „Band on the
Run”, wzruszający „Blackbird”, „Eleanor Rigby”, „Get
Back”, „Hey Jude”, „Lady Madonna”, „Let It Be”, „My
Valentine” (z najnowszej, wydanej w 2012 r., płyty „Kisses on
the Bottom”), „Paperback Writer”, „Something”, „Yesterday”
oraz widowiskowe „Helter Skelter” i „Live and Let Die”.
Podczas „Hey Jude” fani wyciągnęli
wydrukowane kartki z napisami „Hey” i „Paul”. Na pierwszym
bisie McCartney pojawił się z polską flagą w rękach.
Kiedy w marcu organizator występu w
Polce wypuścił do sprzedaży bilety, najtańsze kosztowały 242 zł.
Przed koncertem można je było kupić za 129 zł. Zabieg
marketingowy czy brak zainteresowania? Tak czy inaczej piosenek
wysłuchało na stadionie 26 tys. osób i było to jedno z
najważniejszych wydarzeń muzycznych w Polsce od lat.
– Chociaż było słabe nagłośnienie,
to i tak mi się podobało. Nie podejrzewałem, że kiedykolwiek
usłyszę te utwory na żywo – mówił jeden z uczestników
koncertu.
Była to pierwsza wizyta McCartneya w
Polsce. Po wykonaniu na bis piosenek „Golden Slumbers”, „Carry
That Weight” i „The End” z albumu The Beatles „Abbey Road”
muzyk zszedł ze sceny przy wybuchach sztucznych ogni i konfetti.
Pożegnał się słowami: – Do zobaczenia następnym razem!
BK
Szkoda,że mnie tam nie było.
OdpowiedzUsuńJ.
Też mi przykro, że nie dałaś rady, Pani J.
OdpowiedzUsuń