31 marca 2014

Szemrany

"Gazeta Mysłowicka", nr 3/2014 (33)


27 marca 2014

Wielkanoc od kuchni

"Przed hejnałem", Radio Kraków, 27 marca 2014

Co jedzą weganie podczas Świąt Wielkanocnych?


fot. Zielony Talerz

Jak przygotować smaczne, zdrowe i pozbawione produktów odzwierzęcych wielkanocne potrawy? W najbliższą niedzielę o godz. 16 w krakowskiej kawiarni Pauza in Garden Magdalena i Piotr Kiedziuchowie, właściciele pierwszej w Polsce ekologicznej i w pełni roślinnej cukierni przygotują wiele wegańskich pyszności, m.in. domowy majonez, pastę a’la jajeczna, chrzan wielkanocny oraz mazurek. Państwo Kiedziuchowie byli dziś gośćmi w programie "Przed hejnałem".

– Co zanosicie do święcenia, skoro jajek nie? – pytała prowadząca. – Można zanieść chlebek, pomidorka, warzywka, orzechy, zboże – mówiła Kiedziuch. – Czekoladowego zająca – dodał mąż.

Kiedziuch mówiła o wyrobach swojej cukierni: – Są zdrowsze, odpowiednie dla wszystkich, bo mogą jej jeść osoby na tradycyjnej diecie, osoby z alergiami, dbające na linię, bo wyroby są mniej kalorycznie, wegetarianie, weganie.

Do produkcji smakołyków właściciele używają składników roślinnych niemodyfikowanych genetycznie pochodzących z upraw ekologicznych oraz tzw. sprawiedliwego handlu. Smakołyki powstają na bazie pełnoziarnistych, bezglutenowych mąk, zdrowego oleju kokosowego, syropu z agawy, cukru trzcinowego, ksylitolu, mlek roślinnych oraz belgijskiej czekolady. W tradycyjnych sklepach trudno dostać te produkty. – Są wydzielone regały, ale to nadal niszowa oferta. Kiedy się poszuka, jest parę hurtowni w Polsce, które tylko takie rzeczy oferują w swoim asortymencie – mówił Kiedziuch. – Warzywa i owoce są w każdym sklepie. Mleko roślinne jest nawet w dyskoncie, do którego chodzi większość Polaków – dodała partnerka.

http://www.radiokrakow.pl/audycje/przed-hejnalem/wielkanoc-od-kuchni

wydawca: BK

24 marca 2014

Przestrzeń miejska. Sypialnia czy park?

"Przed hejnałem", Radio Kraków, 24 marca 2014

Pod koniec lutego przy ulicach Mogilskiej i Jana Pawła II wycięto 50 drzew. Niektóre miały ponad 100 lat. Wycinka związana jest z modernizacją ronda Mogilskiego i drogi na pl. Centralny. Czy powinniśmy wycinać zieleń w mieście, w którym brakuje czystego powietrza?


Masz pamięci wyciętych drzew, 6 marca

fot. Piotr Dziurdzia

Jak zmieniać miejski krajobraz, aby mieszkańcy – i nie tylko – czuli się w niej dobrze? Na te i inne tematy Sylwia Paszkowska rozmawiała dzisiaj z Borysławem Czarakcziewem, przewodniczącym Małopolskiej Izby Architektów RP i dr. Kazimierzem Walaszem, ornitologiem z Małopolskiego Towarzystwa Ornitologicznego.

Jaką funkcję w przestrzeni miejskiej pełni zieleń?

Borysław Czarakcziew: Przede wszystkim jest elementem, który kojarzy nam się z wypoczynkiem, relaksem. Wszyscy w mieście chcielibyśmy mieszkać z widokiem na zieloną łąkę, z drzewami. Tak pokazują wizualizacje deweloperskie. Zieleń jest elementem wypoczynku i rekreacji pod względem funkcjonalnym, natomiast pod względem zdrowotności miasta pełni podstawowy element, tworząc korytarze ekologiczne, które na szczęście dla Krakowa są zachowane.

Przepisy mówią o procentowym udziale zieleni w przestrzeni miejskiej. To jest 20%.

Borysław Czarakcziew: W odniesieniu do zabudowy mieszkaniowej. Mówią, że można robić pewne odstępstwa, ale trzeba mieć na to specjalne, udokumentowane miejsca szczególne, w których moglibyśmy zastosować mniejszą skalę zieleni. 20% to jest minimum, które jest określone w planowaniu przestrzeni.

Kraków jest miastem wystarczająco zielonym, wystarczająco przyjaznym?

Borysław Czarakcziew: Mamy największą łąkę w Europie, która jest wpisana do rejestru zabytków i to bardzo cenne.

Cały czas są zakusy, żeby ją zagospodarować.

Borysław Czarakcziew: Już chyba nie. Mamy 32 km Wisły, która jest korytarzem ekologicznym. To duża wartość. Jeżeli zliczymy, nawet biorąc pod uwagę Las Wolski, którym się szczycimy i zoo, niestety mamy mniej zieleni niż np. Katowice.

Nowe osiedla, które powstają, z zielenią mają spory problem.

Borysław Czarakcziew: Mają, ale trzeba wziąć pod uwagę, że jesteśmy jeszcze na etapie zaspokajania prymitywnych potrzeb, jeśli chodzi o społeczność, to znaczy chcemy, aby każda rodzina mogła mieszkać w swoim mieszkaniu. Te mieszkania są małe. Jest duża konieczność tworzenia miejsc parkingowych. Mamy nierozwiązany system komunikacji, jeszcze na tyle dobrze, chociaż ponoć komunikacja krakowska jest najlepszą komunikacją w Polsce. W kategoriach i hierarchii wyboru zieleń nie jest jeszcze czynnikiem, który decyduje o wyborze miejsca do mieszkania. Jednak cały czas pozostaje to cena metra kwadratowego.

Niestety. Panie doktorze, jak to z pana punktu widzenia wygląda?

Kazimierz Walasz: Mamy bardzo poważne zaniedbania, realizacyjne i umysłowe. Prymitywizm myślenia o mieszkańcach Krakowa, co im jest potrzebne, wśród władz Krakowa jest tak powszechny, że zieleni nie mamy. Miasto ma potężne możliwości kształtowania. Może decydować o tym, jak kształtują się tereny, które są przeznaczone pod zamieszkanie, chociażby w prosty sposób, że daje deweloperowi zamiany terenu, rozszerzenia strefy wolnej od zabudowy, miejsc parkingowych. Jest szereg instrumentów, które miasto posiada w rękach, ale z nich nie korzysta, bo nie chce, bo mieszkańcy nie naciskają, nie wiedzą, że mogą tego wymagać Miasto posiada ogromny budżet, bo to jest prawie 4 mld zł i przeznacza poniżej miliona złotych, czyli 1/4 000, na zieleń miejską dla mieszkańców. W tym budżecie jest 6 mln zł na wykup terenów w związku z inwestycjami, czyli pod drogi, a dla mieszkańców nie ma. W tym samym czasie województwo i miasto wydaje setki milionów złotych na akcję, która się nagle pojawiła, czystego powietrza. Czyli można te pieniądze wziąć z powietrza i one się znajdą, jeśli w głowach urzędników, polityków będzie chęć, żeby zieleń była potrzebna dla wszystkich przy każdym osiedlu. Nie chodzi o Lasek Wolski czy Dolinę Wisły – ale aby w ramach każdego osiedla, jednostki urbanistycznej takie miejsca mogły się znaleźć.

Jak można było dopuścić do tego, żeby powstała taka betonowa pustynia, jak Ruczaj?

Kazimierz Walasz: Właśnie. Mieszkam na Ruczaju. Tutaj zaniedbania ze strony władz są potężne, ale one wynikają z niezrozumienia sytuacji, nieumiejętności kształtowania przestrzeni. To trochę poza urzędnikami, bo prawo budowlane jest tak skonstruowane, że działa na niekorzyść mieszkańców.

Pan Czarakcziew chciał odpowiedzieć dr. Walaszowi. Mówiliśmy o tym, że mieszkańcy muszą sami chcieć reagować na to, co dzieje się wokół. Tymczasem zadowalamy się byle czym.

Borysław Czarakcziew: To nie jest tak, że tylko władza jest winna temu, co się dzieje. 68% Polaków w badaniach, które są robione oficjalnie co parę lat, mówi: „Jestem zadowolony i podoba im się moje otoczenie”. To kwestia edukacji i nacisku na władze, aby kierowały się zasadami, którymi byśmy chcieli. W tej chwili nie widzę, oprócz dużego nacisku ekologicznego, który wiąże się z protestowaniem przeciwko budowaniu wielu budynków, racjonalnej edukacji w tym kierunku. To dopiero początek.

14 marca 2014

Turnau wystąpił w swoje imieniny

www.suplement.us.edu.pl, 14 marca 2014

Krakowski muzyk, wraz z zespołem, dał koncert 12 marca w mieszczącym się na terenie Miasteczka Studenckiego Akademii Górniczo-Hutniczej klubie Studio. Zaprezentował m.in. piosenki z nadchodzącej płyty „Czas błękitu”.



Grzegorz Turnau w Krakowie

fot. Marta Madeja

Publiczność krakowskiego klubu usłyszała m.in. piosenki: „Czas błękitu”, „11:11”, „Krótka bajka”, „Uno momento mortis”, „Księżyc złodziej”, „Wiem”, „Nowomowa”, cover Johna Lennona „Jealous Guy” oraz piosenki Turnaua: „Bracka”, „Cichosza” i „Na plażach Zanzibaru”. Muzyk wykonał też piosenki Marka Grechuty: „Dni, których nie znamy”, „Motorek” i „Nie dokazuj”.

„24 marca br., na rynku wydawniczym, w ramach cyklu »Jan Kanty Pawluśkiewicz Antologia«, ukaże się płyta pt. »Czas błękitu«” – podaje internetowy serwis Turnaua. – Album w całości poświęcony jest współpracy Jana Kantego Pawluśkiewicza z Grzegorzem Turnauem. Znalazło się na nim 15 piosenek, w tym 6 zarejestrowanych na początku roku, specjalnie na tę okazję w Studiu Polskiego Radia”. Materiał z tej płyty muzyk wykonał podczas krakowskiego koncertu. Kompozytor Pawluśkiewicz pojawił się na scenie podczas jednego z bisów.

– Wzruszyłam się podczas piosenki „Jak linoskoczek” – mówiła jedna z uczestniczek koncertu. – Przypomniało mi się, kiedy słyszałem tę piosenkę, kiedy, jako dziecko, byłam w górach i śpiewały ją osoby, z którymi tam byłam.

Podczas jednego z bisów publiczność zaśpiewała wykonawcy imieninowe „Sto lat”.

BK