"Śląsk", nr 1 (207)
Być może Adam Kudla zostałby
zawodowym piłkarzem. Wybrał jednak konserwatorstwo. Dzięki jego
inicjatywie uratowano część zabytkowej zabudowy katowickiej
dzielnicy. I nie tylko. O jego dokonaniach i wspólnym życiu
opowiada Irena Kudla, wdowa po zmarłym 31 sierpnia
ubiegłego roku wojewódzkim konserwatorze zabytków w latach 1961-1983.
Adam Kudla z żoną Ireną (2011 r.)
fot. archiwum Ireny Kudli
Naprawdę nazywał się Kudła, ale w
wyniku pomyłki w urzędzie, oficjalnie pozostał przy nazwisku
Kudla, choć w materiałach pisanych przez niego do Wojewódzkiej
Rady Narodowej w latach 70. i 80. widać wybite na maszynie podpisy z
nazwiskiem rodziców.
Przez dwie dekady organizował prace i
prowadził nadzór konserwatorski m.in. nad zamkiem w Ogrodzieńcu,
pałacem w Sośnicowicach, zamkiem w Toszku, dworkiem w
Dobieszowicach, pałacem i parkiem w Pszczynie, pałacem w
Ogrodzieńcu oraz skansenem w Chorzowie.
Doczekał się uznania nie tylko w
kraju. Znał dobrze język angielski i niemiecki, co pozwalało
delegować go przez ministra kultury na zagraniczne konferencje
konserwatorskie.
– Adam często wyjeżdżał, brał
udział w sympozjach – mówi Irena Kudla.
Napisał szereg artykułów. Dotyczyły
one m.in. parków w ówczesnym województwie katowickim, obiektów
Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej, byłych budynków przemysłowych,
ochrony i adaptacji zabytków dla celów rekreacyjnych.
Od 1973 roku Adam był też wykładowcą
na Wydziale Architektury Politechniki Śląskiej w Gliwicach. Być
może stało się to, jak mówi Irena Kudla, za pośrednictwem
architekta prof. Franciszka Maurera, wykładowcy Politechniki. Adam
pracował tam przez sześć lat.
W obronie Giszowca
W ramach swojej pracy konserwatorskiej
zainteresował się kolonią Giszowiec. Osiedlem robotniczym koncernu Georg von Giesches Erben (Spadkobiercy Gieschego) zbudowanym w
latach 1907-1910. Projekt wykonali architekci z Charlottenburga koło
Belina – Georg i Jerzy Zillmannowie. Zaprojektowali oni dzielnicę
mieszkaniową wzorując się na idei miasta-ogrodu, której twórcą
był brytyjski urbanista Ebenezer Howard. Kolonia nosiła początkowo
nazwę „Gieschewald” i służyć miała niemieckim górnikom,
którzy jednak szybko opuścili Górny Śląsk. Robotnicze osiedle w
gminie Janów, na leśnej parceli hrabiego Tiele-Wincklera, polecił
zbudować naczelny dyrektor spółki Anthon Uthemann.
W 1964 roku w pobliżu osiedla
rozpoczęła wydobycie węgla kopalnia Staszic. Aby
zakwaterować pracujących w niej górników, w 1969 roku ówczesne
władze podjęły decyzje o wyburzeniu zabytkowej części Giszowca.
Sekretarzem KW PZPR był wtedy Zdzisław Grudzień. Na wyburzonym
obszarze miały powstać liczące 10-11 pięter bloki osiedla Staszica.
„Ambicje odgrywania awangardy
nowoczesności – pisze Elżbieta Kaszuba w Historii Śląska z 2002
roku – przywodziło aparatczyków Grudnia do decyzji i działań
skandalicznych, powodujących nieodwracalne szkody. Przykładów
dostarczał barbarzyński stosunek do śląskich zabytków kultury
materialnej. Na wyburzenie skazywane bywały historyczne obiekty z
przełomu wieków XIX/XX, z lekceważeniem fachowej ekspertyzy.
Szopienicki Giszowiec [zanim w 1960 roku stał się dzielnicą
Katowic, w latach 1951-1960 należał do powiatu Szopienice], już
wówczas architektoniczna rzadkość w kategorii zabytków
osiedlowego budownictwa robotniczego, w Polsce porównywany z
Witominem wzniesionym w okresie międzywojennym dla zasłużonych
budowniczych Gdyni, w dwóch trzecich zrównany został z ziemią
(wyburzenia przerwały wypadki 1980 r.). Zalesiony azyl w środku
zadymionego górniczego miasta, z ogrodami wokół domków ostatnio
zamieszkałych przez Ślązaków emerytów z kopalni Wieczorek, jako
kapitalistyczny relikt poświęcono wraz z nazwą na rzecz betonowego
nowoczesnego osiedla mieszkaniowego”.
Wyburzanie osiedla stało się tematem
filmu Kazimierza Kutza „Paciorki jednego różańca” (1979).
Obraz opowiada historię mieszkających w jednorodzinnym domku
Habryków, którzy nie chcą opuścić swojej ojcowizny.
Działania władz przerwano po
interwencji Adama Kudli w Ministerstwie Kultury i jego decyzji z 1978
roku, jako wojewódzkiego konserwatora zabytków. Układ
urbanistyczno-przestrzenny Giszowca wpisany został do rejestru
zabytków ówczesnego województwa katowickiego. Znalazł się tam
fragment osiedla – rynek, szkoła, dawny budynek administracyjny,
dawne nadleśnictwo, park centralny, dawna gospoda, budynek łaźni,
pralni, magla, dawny zespół domów noclegowych, poczta oraz osiem
kwartałów zabudowy mieszkaniowej.
Władze zdążyły jednak wyburzyć 2/3
zabytkowej zabudowy.
Za objęcie ochroną konserwatorską
starego Giszowca Adama spotkała polityczna kara.
Ale udało się. Część zachowano.
Przypomniano sobie o „Mieście Ogrodów”, kiedy Katowice starały
się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016.