26 lutego 2011

Dziennik z podróży do Chin. Część 3

"Suplement", nr 1/2011

W marcu wysłałem do przedstawicielstwa Chińskiej Rady Stypendialnej w Brukseli podanie o językowe stypendium rządu chińskiego w Pekinie – www.csc.edu.cn. W lipcu przyszła informacja o przyjęciu.

Na początku wszystko było interesujące. Kolej transsyberyjska, nowa kultura. Później zaczął dokuczać mi smog i problemy w porozumieniu się z Chińczykami w języku angielskim. Na koniec groziło mi zatrzymanie na granicy.


27 sierpnia 2010

Za oknem góry, doliny, jeziora, tęcza. Wychodzę z mojego przedziału w wagonie drugiej klasy i robię fotografie moim małym aparatem.

Na podobne stypendium do mojego jedzie też w pociągu Tomasz z Niemiec. Często widzę go, kiedy fotografuje krajobraz.

– To różni studenta z Polski od studenta z Niemiec – powiedział Adam, jeden z zapoznanych w pociągu Polaków. – On w pierwszej klasie i z długim obiektywem w aparacie.


30 sierpnia 2010


W pokoju (dom akademicki Pekińskiego Uniwersytetu Językowego) jestem z Białorusinem Witalisem. Ma 21 lat, jest szczupły, wysoki, ma ciemne włosy. Jest pasjonatem chińskiej kultury. Przez trzy lata studiował sinologię w Mińsku.


31 sierpnia 2010

Pierwsze wrażenia. Sklepy są dobrze zaopatrzone. Ceny są niskie: piwo 3 juany (1 juan – 0,43 zł), porcja makaronu 6 juanów, papierosy 5 juanów. Mają McDonald'sy, Coca-Colę, Marlboro, MTV i CNN. Smog powoduje, że odległe budynki są za lekką mgłą. Chińczycy plują, a śmieci i niedopałki wyrzucają na ulicę. Nocą słabo widać gwiazdy.

Jedzą tu ryż, makarony, bułki na parze, mięsa, warzywa, ser sojowy. Tradycyjnym daniem w Pekinie jest kaczka.

Internet jest cenzurowany. MySpace, YouTube, Facebook i mój blog. Pojawia się komunikat „Nie można wyświetlić strony”.


7 września 2010

Przenieśliśmy się do nowego domu akademickiego. Ubikacja – dziura w podłodze – i łazienka są na korytarzu. Pokoje są po remoncie, z nowymi meblami. Jest telewizor i klimatyzacja. Mamy widok na ulicę.

Aby korzystać z biblioteki i stołówki, trzeba kupić kartę studencką. Wpłaca się na nią pieniądze i w ten sposób płaci w stołówce. Myślałem, że wyżywienie pokrywa stypendium.


9 września 2010

Witalis przyszedł z wiadomością, że nie można wypożyczać książek z biblioteki z powodu awarii komputerów. Ich naprawa potrwa dwa tygodnie. Aby zrobić zadanie domowe, chciał skorzystać w czytelni ze słownika. Na jednym piętrze powiedzieli mu, że aby skorzystać z czytelni, powinien mieć tytuł naukowy, na innym piętrze usłyszał, że już nie pracują, a na kolejnym piętrze, że słownika nie ma, bo to czytelnia czasopism. Witalis nie zrobił więc zadania domowego, a kiedy opowiedział o sytuacji wykładowcy, ten powiedział mu, że w takim razie słownik musi sobie kupić sam.


13 września 2010

Mieliśmy zajęcia z drugim wykładowcą. Robi się trudniej, bo zaczynamy posługiwać się tylko znakami. Zajęcia są na dobrym poziomie. Zapoznani studenci mówią mi, że ta uczelnia to najlepszy uniwersytet językowy.

Uczę się wymowy (dialekt mandaryński), łacińskiej transkrypcji pinyin, podstawowych zwrotów i znaków. Po dziesięciu dniach nauki powinienem znać ok. 150 znaków. Powinienem też umieć się przywitać, przedstawić siebie i swoją rodzinę, zamówić jedzenie, zrobić zakupy oraz zapytać o datę i godzinę.


Zajęcia na Pekińskim Uniwersytecie Językowym

fot. Romeo Ortiz