22 listopada 2010

Dziennik z podróży do Chin. Część 2

"Eurostudent", nr 190

W marcu wysłałem do przedstawicielstwa Chińskiej Rady Stypendialnej w Brukseli podanie o językowe stypendium rządu chińskiego w Pekinie – www.csc.edu.cn. W lipcu przyszła informacja o przyjęciu.

Na początku wszystko było interesujące. Kolej transsyberyjska, nowa kultura. Później zaczął dokuczać mi smog i problemy w porozumieniu się z Chińczykami w języku angielskim. Na koniec groziło mi zatrzymanie na granicy.


24 sierpnia 2010

Wsiadłem do pociągu relacji Moskwa-Pekin. W przedziale leżał krępy chłopak.

– Cześć, jestem Altan. Pijesz?

Altan pochodzi z Kałmucji, ale ma też mongolskie obywatelstwo. Handluje pamiątkami sprowadzanymi z Mongolii. Ma 24 lata. Interesuje go boks.


30 sierpnia 2010

Dotarłem do Pekinu i na Pekiński Uniwersytet Językowy – Beijing Yuyan Daxue. Podróż metrem jest prosta. Bilet kosztuje 2 juany (1 juan – 0,43 zł), jest na nim mapa połączeń. Stacje opisane są w alfabecie łacińskim, a w wagonach są podświetlane tabliczki z przebiegiem trasy.

Kampus jest ogromny. Dostałem tymczasowy pokój, za który muszę płacić do 1 października. W pokoju jestem z Białorusinem Witalisem. Ma 21 lat, jest szczupły, wysoki, ma ciemne włosy. Jest pasjonatem chińskiej kultury. Przez trzy lata studiował sinologię w Mińsku.

Pekiński Uniwersytet Językowy

fot. BK


4 września 2010

Zarejestrowałem się na uczelni. Dostałem chińską kartę do telefonu komórkowego. Moje miesięczne stypendium wyniesie 1700 juanów. Jednorazowo dostałem też 1500. Nadali mi chińskie imię Baertuo.


6 września 2010

System zapisu chińskich znaków kształtował się przez ponad 3 tysiące lat. Są piktogramami – obrazkami, hieroglifami – oznaczającymi pojęcia. Podstawową jednostką jest sylaba. Jednej sylabie odpowiada jeden znak. Wyrazy składają się z jednej lub kilku sylab. Niemal każdy znak można podzielić na mniejsze elementy znaczeniowe. Liczbę znaków szacuję się na 50 tys. Wykształcony Chińczyk posługuje się 6-10 tys. Do lektury gazety potrzeba 2-3 tys., a do zrozumienia samej jej treści 1200-1500.

Język chiński jest językiem tonalnym. Sposób wypowiedzenia danego wyrazu decyduje o jego znaczeniu. Nie ma odmiany. Treść wynika z kontekstu i szyku.

Istnieje kilka dialektów, jednak znaki są dla nich wspólne. Najpopularniejszy dialekt to mandaryński – język urzędowy w Chnach – inaczej putonghua. W latach 50. władze uprościły znaki tego dialektu i stworzyły jego transkrypcję pinyin – fonetyczny zapis w alfabecie łacińskim. Standardowo wyrazy wielosylabowe zapisuje się w tej transkrypcji łącznie. – Pinyin tylko pomaga z nauce chińskiego – powiedziała pani Li, mój wykładowca. – Wszystkie chińskie książki i gazety pisane są znakami.

Poszczególnych znaków nie oddziela się odstępami. W druku mają podobną interpunkcję, z wyjątkiem kropki (mały okrąg) i wielokropka (sześciokropek). Liczby często podawane są po arabsku. Stosują tradycyjny przecinek, żeby oddzielić różne części zdania i odwrócony, kiedy wymieniają rzeczy, które mają ze sobą coś wspólnego.

Klawiatury w komputerach mają łaciński alfabet, a tylko niektóre przyciski są opisane chińskimi znakami. Kiedy Chińczycy piszą na komputerze, używają pinyin, a program proponuje odpowiednie znaki.

16 listopada 2010

Dziennik z podróży do Chin. Część 1

"Suplement", nr 4/2010

W marcu wysłałem do przedstawicielstwa Chińskiej Rady Stypendialnej w Brukseli podanie o językowe stypendium rządu chińskiego w Pekinie – www.csc.edu.cn. W lipcu przyszła informacja o przyjęciu.

Na początku wszystko było interesujące. Kolej transsyberyjska, nowa kultura. Później zaczął dokuczać mi smog i problemy w porozumieniu się z Chińczykami w języku angielskim. Na koniec groziło mi zatrzymanie na granicy.


23 sierpnia 2010

Pociąg relacji Praga-Moskwa odjechał z Katowic.


24 sierpnia 2010

Moskwa. Mauzoleum Lenina – pierwsze wrażenie: jest z plastiku. Dalej Muzeum Bułhakowa – zrobiłem obiecaną fotografię kota Behemota.


25 sierpnia 2010

Altan (mój towarzysz podróży z pociągu) zaprosił mnie do siebie do Kałmucji. Powiedział, że sfinansuje podróż i pobyt. Będziemy łowić ryby i polować.


28 sierpnia 2010

Rano minęliśmy Bajkał. Wieczorem przekroczyliśmy mongolską granicę. Altan kupił pierogi i soloną herbatę z mlekiem. Mówi, że Mongołowie ciężko pracują i tracą sól, kiedy się pocą.


Kolej transsyberyjska. Granica rosyjsko-mongolska

fot. BK


29 sierpnia 2010

Altan wysiadł w Ułan Bator. Mam teraz w przedziale Anglika, Francuza i Belgijkę.

Kierujemy się na południe. Temperatura rośnie i dochodzi do 30 stopni. Po horyzont rozciągają się stepy, a na nich owce, wielbłądy i małe drewniane wioski.

Minęliśmy pustynię Gobi.

Dotarliśmy do chińskiej granicy. Mongolscy mundurowi salutowali nam na pożegnanie, a w Chinach powitała nas muzyka klasyczna z głośników. Robotnicy zmieniali zestawy kołowe w pociągu, ponieważ w Mongolii i Chinach jest różny rozstaw torów.

Poznałem Ellen i Gene'a. Pochodzą z małego miasteczka niedaleko Seattle. Gene, starszy mężczyzna z siwą brodą, prowadzi tam sklep ze zdrową żywnością. Ellen, młoda malarka – miała wystawy w Ameryce i Berlinie, jest jego klientką. Gene powiedział jej, że chciałby wybrać się w podróż koleją transsyberyjską, ale nie ma z kim. Ellen zaproponowała, że z nim pojedzie.

Znalazłem na niebie Wielki Wóz.


30 sierpnia 2010

W pokoju jestem z Białorusinem Witalisem. Ma 21 lat, jest szczupły, wysoki, ma ciemne włosy. Jest pasjonatem chińskiej kultury. Przez trzy lata studiował sinologię w Mińsku.

Spotkanie z Henryką Krzywonos

"Suplement", nr 4/2010

– Jestem pewna, że wasze matki, ojcowie, babcie i dziadkowie uczestniczyli w tych strajkach – mówiła 19 października 2010 na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego Henryka Krzywonos-Strycharska, sygnatariuszaka Porozumień Sierpniowych. – Zrobiliśmy to wszyscy.

Agnieszka Wiśniewska "Duża Solidarność, mała Solidarność. Biografia Henryki Krzywonos"

fot. Wydawnictwo Krytyki Politycznej

Spotkanie na WNS UŚ było promocją książki Agnieszki Wiśniewskiej „Duża Solidarność, mała Solidarność. Biografia Henryki Krzywonos”. Krzywonos towarzyszyli Łukasz Moll z Krytyki Politycznej, Małgorzata Tkacz-Janik z partii Zieloni 2004 i Agnieszka Wiśniewska.

„Najpierw zatrzymała tramwaj – reklamuje książkę Wydawnictwo Krytyki Politycznej – a kilka dni później Lecha Wałęsę z tłumem stoczniowców kończących >>swój<< zwycięski strajk – wszystko to w odruchu solidarności z tymi, którzy latem 1980 roku rzucili wyzwanie całemu systemowi. Henryka Krzywonos, nikomu nieznana motornicza z gdańskiego Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego, tymi gestami sprzeciwu – pod gdańską operą i pod stoczniową bramą – sprawiła, że sierpniowy protest mógł przerodzić się w ruch na rzecz społecznej zmiany”.

– Pomyślałam, że to ważne, aby napisać biografię – mówiła Agnieszka Wiśniewska – bo w 30. rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych zabraknie rozmowy o robotnikach. Nie myliłam się. Przejrzałam zdjęcia, YouTube, archiwa. Zastanawiałam się, dlaczego ci ludzie strajkują. Poza tym, brakuje biografii kobiet "Solidarności". Wszędzie są sami mężczyźni. Książka ma luźną formę, bo napisałam ją tak, jak opowiadałam o Henryce znajomym.

– W roku 1980 ludzie chcieli opieki od państwa – dodała Wiśniewska. – Po 1989 zostało to zaprzepaszczone. Opiekę socjalną zastąpiono wolnym rynkiem. Jeżeli nie stać cię na przedszkole, na mieszkanie, na studia, jesteś głupi.

– Która "Solidarność" jest prawdziwa? Kogo mam słuchać? – pytał Krzywonos jeden ze studentów.

– Nie mogę powiedzieć o dzisiejszej "Solidarności", bo ona nie broni praw pracowniczych. Nowy przewodniczący zmieni związek. "Solidarność" będzie związkiem, a nie partią.

Krzywonos mówiła, że nie poszła do IPN zobaczyć swojej teczki. – Bałam się dowiedzieć, co tam jest. Pochodzę z patologicznej rodziny. Może moja mama potrzebowała na butelkę i coś powiedziała.

Zachęcała do udziału w wyborach i głosowania na kobiety, „ponieważ są dobre w organizacji”. Dodała, że nie zamierza startować w wyborach. Wiele osób prosi ją o poparcie, ale udziela go tylko sensownym ludziom. – Popieram ciebie, Małgosiu – powiedziała do Małgorzaty Tkacz-Janik, która startuje w wyborach do sejmiku województwa śląskiego z Gliwic.

30 sierpnia w czasie przemówienia na zjeździe "Solidarności" z okazji 30. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych Krzywonos skrytykowała Jarosława Kaczyńskiego: – Pan niszczy godność Lecha [Kaczyńskiego].

– Jestem wolna, więc mówię prawdę, bo nikogo się nie boję – mówiła Krzywonos podczas spotkania na WNS UŚ.

Głos zabrał jeden z wykładowców: – Od kilku lat pytam studentów, czy słyszeli coś o Henryce Krzywonos. Do tego roku akademickiego tylko jedna osoba odpowiedziała, że tak. Dzisiaj, po pani wystąpieniu na zjeździe "Solidarności", słyszała o pani większość.

– Mnie szkoda pana Kaczyńskiego – mówiła Krzywonos – bo on przeszedł straszną traumę, a nie ma przyjaciela, który by wziął go za rękę i zaprowadził do psychologa, do psychiatry czy gdziekolwiek, bo przyjaciel tak powinien zrobić.

Jeden ze studentów zastanawiał się, czy wystąpienie Krzywonos podczas zjazdu "Solidarności" było promocją książki.

– Pomysł na książkę powstał w styczniu, więc nie pisałam jej w nocy, kiedy o Henryce Krzywonos było już głośno – powiedziała Wiśniewska.

– Książka Agnieszki bardzo mi się podoba – mówiła Krzywonos. – Tylko to czerwone „K” na okładce wchodzi mi do nosa.

BK